
Agresywny 44-latek zaatakował ratowników
Do niebezpiecznej sytuacji doszło w środę po południu w Krypnie (powiat moniecki). Pogotowie ratunkowe zostało wezwane do 85-letniej kobiety, która wymagała pilnej pomocy. Gdy ratownicy zajmowali się seniorką, niespodziewanie stali się celem ataku ze strony jej 44-letniego syna.
Jak informuje Komenda Powiatowa Policji w Mońkach, mężczyzna, będący pod silnym wpływem alkoholu – badanie wykazało ponad 3 promile w organizmie – zaczął awanturować się i zachowywać agresywnie. Wyzywał ratowników, groził im, szarpał za ubrania i popychał. W ten sposób chciał wymusić, by medycy natychmiast zabrali jego matkę do szpitala.
Na szczęście ratownicy zachowali zimną krew. Jeden z nich obezwładnił napastnika, a chwilę później na miejscu pojawili się policjanci, którzy zatrzymali 44-latka. Trafił on do aresztu, gdzie trzeźwieje. Teraz o jego dalszym losie zdecyduje sąd. Za znieważenie, naruszenie nietykalności cielesnej i próbę wpływania na czynności funkcjonariuszy publicznych grozi mu kara do trzech lat pozbawienia wolności.
Ratownicy pod szczególną ochroną prawa
Warto przypomnieć, że ratownicy medyczni, lekarze udzielający świadczeń w ramach pomocy doraźnej, pielęgniarki, położne, dyspozytorzy medyczni, a także osoby udzielające pierwszej i kwalifikowanej pierwszej pomocy – podczas wykonywania obowiązków służbowych – mają status funkcjonariuszy publicznych. Oznacza to, że znieważenie ich, użycie wobec nich przemocy czy utrudnianie pracy traktowane jest jak przestępstwo i pociąga za sobą konsekwencje karne.
Takie przepisy mają chronić osoby, które ratują życie i zdrowie innych, przed agresją czy presją ze strony pacjentów lub ich bliskich. Każdy, kto podnosi rękę na ratownika, musi liczyć się z odpowiedzialnością przed wymiarem sprawiedliwości.
24@bialystokonline.pl