Siemieniec po meczu z Widzewem: Fart jest przypadkowy, na szczęście się pracuje

2025.07.28 11:10
Długo wydawało się, że Jagiellonia domowy mecz z Widzewem przegra, ale dzięki fenomenalnej końcówce wszystkie punkty zostały w Białymstoku. Po niedzielnym (27.07) spotkaniu Adrian Siemieniec nie chciał zgodzić się z tezą, że jego drużyna wygrywa ostatnio w fartowny sposób.
Siemieniec po meczu z Widzewem: Fart jest przypadkowy, na szczęście się pracuje
Fot: Jagiellonia Białystok

Pomiędzy szczęściem a fartem jest znacząca różnica

- Chciałbym rozpocząć od gratulacji dla drużyny za to zwycięstwo. Dziękuję też kibicom, bo w pierwszej kolejce nie zaprezentowaliśmy się należycie, a kibice byli z nami i w Serbii, i dziś w dużej liczbie. Powiedziałem drużynie, że ci ludzie kochają tę drużynę i to grono się powiększa, bo frekwencja od dłuższego czasu utrzymuje się na wysokim poziomie. Chciałbym, żeby taki trend się utrzymał i bardzo to szanujemy. Pewnie przegramy jeszcze jakieś mecze na tym stadionie, ale zawsze będziemy chcieli grać do końca. Dziś nie jesteśmy idealni, popełniamy błędy i potrzebujemy czasu. Co chwilę dochodzą do nas nowi piłkarze, których musimy wkomponować. W zespole układa się hierarchia, a czas działa na naszą korzyść. Wygraliśmy ostatnio dwa mecze w końcówce i mam nadzieję, że to nas zbuduje i doda pewności siebie. Zdajemy sobie jednak sprawę, że przed nami bardzo dużo pracy i te dwa triumfy nas nie usypiają - w ten sposób konferencję prasową po meczu z Widzewem rozpoczął Adrian Siemieniec, trener Dumy Podlasia.

Opiekun Żółto-Czerwonych dodał również, że jego zdaniem białostocki zespół ostatnie dwa pojedynki wygrał w końcówkach spotkań nie dzięki fartowi, a przede wszystkim dzięki wierze do ostatnich sekund w swoje umiejętności.

- Jest taka fajna książka. Kiedyś trener Magiera mi ją podarował. Nosi tytuł "Szczęście czy fart". Pomiędzy szczęściem a fartem jest taka różnica, że fart jest przypadkowy i po prostu się trafia, a szczęście to coś, na co się pracuje. Żeby dzisiaj mieć szczęście, to musieliśmy wejść w pole karne, dokładnie zagrać piłkę, dać asystę do Jesusa, on musiał strzelić gola. Musiał on następnie wziąć piłkę z siatki, postawić ją na środek, potem musieliśmy w 93. minucie pójść do pressingu, odebrać futbolówkę, dograć ją do Pululu, a ten musiał sytuację jeden na jeden wykorzystać. Sprowadzanie tego wszystkiego do szczęścia jest więc moim zdaniem nie fair wobec piłkarzy, którzy do końca walczyli o zwycięstwo i wierzyli w nie - oznajmił 33-latek.

Nowy nabytek ma papiery na wielkie granie

Jagiellonia zaczęła w ofensywie kreować więcej sytuacji w momencie, gdy na boisku pojawił się AZ Jackson. Amerykanin wniósł do gry Dumy Podlasia wielki powiew świeżości.

- Wejście Jacksona było szalone. Na pewno było to wejście nieokrzesane i sam nie wiem, jak je zdiagnozować. Na razie spędził on jednak z nami więcej czasu w autokarze niż na boisku. Ma udział przy golu, gdyby nie spalony Pululu, to miałby też udział w rzucie karnym. Widać, że ma dużo jakości z piłką przy nodze. Moja teraz rola w tym, aby znaleźć dla niego miejsce na boisku i aby funkcjonowało to wszystko jako całość - stwierdził Siemieniec.

Głos po niedzielnym starciu zabrał także szkoleniowiec gości.

- Trzeba jasno zaznaczyć, że pomogliśmy dziś Jagiellonii zgarnąć trzy punkty. Ciężko powiedzieć, że był to dobry mecz, bo początek był w naszym wykonaniu słaby. Od 25. minuty graliśmy już dużo lepiej, ale w końcówce daliśmy rywalowi wszystko, bo popełniliśmy dziecięce błędy. Można wskazać, kto zawinił, ale nie będziemy robić tego na konferencjach, bo wolałbym rozpatrywać takie rzeczy w szatni. Nie możemy dopuszczać do takich sytuacji. Dziś każdy rozpatruje je przez pryzmat tego, że wydarzyło się to w takich, a nie innych okolicznościach. Wszyscy na stadionie widzieli, że daliśmy dziś Jagiellonii trzy punkty - powiedział Żeljko Sopić, trener Widzewa.

Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl
Wersja mobilna BiałystokOnline.pl
Polityka prywatności | Polityka cookies
Copyright © 2001-2025 BiałystokOnline Sp. z o.o.
Adres redakcji: ul. Sienkiewicza 49 lok. 311, Białystok, tel. 85 746 07 39